wtorek, 27 stycznia 2009

Program dofinansowań się skończył,zanim się na dobre zaczął...

Pisałem niedawno na temat programów dofinansowania małych i średnich przedsiębiorców (program 8.4), na budowę ostatniej mili w miejscach, gdzie na zasadach rynkowych jest to nieopłacalne.
Chodziło o to, że program jest przeznaczony dla małych, a to co ma dofinansowywać nie jest małym do niczego potrzebne.
Ponadto fakt, że dofinansowane mogą być projekty realizowane jedynie w miejscach, gdzie istnieje tak zwane "wykluczenie cyfrowe" w połączeniu z faktem, że lista tak zwanych "białych plam" jest ściśle tajna oznacza, że właściwie o otrzymaniu pieniędzy można jedynie pomarzyć.

Teraz pojawiła się kolejna ciekawostka, warunkiem otrzymania pieniędzy z programu 8.3 (unia dofinansowywuje zakup komputerów z dostępem do Internetu dla ludzi, których na to nie stać) jest utrzymanie działania sprzętu dofinansowanego przez 5 lat od zakończenia programu, sam program ma trwać 3 lata.
Widział ktoś kiedyś działający komputer przez 5-8 lat ?
Jeśli podchodzimy do sprawy poważnie, to sprzęt komputerowy "zużywa się" w ciągu 2-3 lat, na więcej żaden producent nie da gwarancji. Ja w swojej sieci wymieniam urządzenia radiowe co max.2 lata bo taki szybki mamy postęp techniki o wymaganiach klientów nie wspominam (te również ciągle rosną)

Efekt mamy taki, że praktycznie nikt nie skorzystał, a władza właśnie zamyka nabór ciągły wniosków :(

Tyle się krzyczy, że unia daje kase, unia pomaga, a jak przychodzi co do czego, to nie ma pieniędzy dla tych, co by je najbardziej efektywnie wykorzystali (małe i średnie firmy), zwłaszcza w dobie kryzysu :(

wtorek, 20 stycznia 2009

Decentralizacja, e-gospodarka, czyli programista od C64 poszukiwany

Pare dni temu dostałem listem zwykłym wezwanie z Urzędu Pracy o przedstawienie im zaświadczenia z Urzędu Skarbowego stwierdzającego, że prowadzę działalność gospodarczą (na której rozpoczęcie dostałem dofinansowanie). Niby nic dziwnego, ale pokazuje w całej okazałości marnotrawstwo czasu i pieniędzy na wykonanie bezsensownych procedur za które płacą podatnicy.

Oba urzędy znajdują się w tym samym mieście, na tej samej ulicy, jakieś 500m jeden od drugiego. Zamiast załatwić tą sprawe między urzędami bez zawracania głowy podatnikom, urzędnicy piszą dla każdego podatnika osobne wezwanie, wysyłają, każdy z podatników pisze osobne pismo do Urzędu Skarbowego, Urząd Skarbowy wystawia zaświadczenia i odsyła je podatnikom, którzy z kolei dostarczają zaświadczenia do Urzędu Skarbowego.

Oczywiście przy tej okazji pobierany jest podatek o nazwie "opłata za wystawienie zaświadczenia o prowadzeniu działalności gospodarczej" na każdego z przedsiębiorców z osobna. Dodam, że miejscowy Urzad Skarbowy nadal ma trudności z obsługą poczty e-mail, więc wysyłanie do nich wniosków mailem skutkuje zwrotnym telefonem o treści "mamy od Pana opłate a nie dotarł wniosek".

Gdybym miał za zadanie zmniejszenie kosztów utrzymania urzędów nie zaczynałbym od ograniczania wzrostu płac w w/w (odpowiednie wynagrodzenie za wykonaną prace należy się każdemu), ale od optymalizacji istniejących, bardzo nieefektywnych procedur. Nie oszukujmy się, ale opisana przeze mnie procedura, mająca za zadanie ściągnąć ukryty podatek w wysokości 17zł, generuje po stronie każdego z podatników drugie tyle kosztów (trzeba napisać pismo, iść na poczte, wysłać, odebrać kolejne pismo, znowu iść na poczte). A na co idzie 17zł ? Pewnie obsługa tak absurdalnej procedury (pisanie do każdego z podatników osobnego pisma, sprawdzanie, pilnowanie) kosztuje mniej więcej tyle, jak nie więcej.

czwartek, 15 stycznia 2009

Działania 8.4,czyli projekt dla małych firm pisany pod dyktando dużych...

Ostatnio głośno zrobiło się na temat działań w ramach programu "Społeczeństwo informacyjne - zwiększenie konkurencyjności gospodarki - Zapewnienie dostępu do Internetu ( dostęp na etapie „ostatniej mili”)",projekt współfinansowany przez Unie Europejską.

Projekt ruszył i pojawił się problem - nie ma chętnych. W Internecie pojawiają się artykuły takie jak ten których autorzy zastanawiają się, dlaczego mamy taki stan rzeczy.

Jako przedstawiciel małej firmy śpiesze wyjaśnić, otórz warunki uzyskania środków są ustawione pod duże telekomy, pomimo że projekt jest kierowany pod małych, a to przynajmiej z kilku powodów:

1.Dofinansowania dotyczą jedynie sieci dostępowaj w tak zwanych "białych plamach", czyli miejscach gdzie nie można uzyskać stałego dostępu do Internetu z prędkością przynajmiej 2 megabity w dół. Prędkość upstream nikogo nie interesuje, a tylko dlatego, że TPSA oferując stały dostęp do Internetu wykorzystuje technologie, która uniemożliwia zaoferowanie symetrycznego łacza szerokopasmowego o prędkości kilku megabitów.

2.Dofinansowania nie obejmują budowy i rozbudowy sieci szkieletowej. To, że często jedynym problemem operatorów działających na wsiach jest przepustowość łącza W ŚWIAT, nie zaś brak sieci dostępowej (która nierzadko jest w stanie dostarczyć klientowi do domu łacze o symetrycznej przepustowości kilkudziesięciu megabitów), nikogo nie interesuje.

3.Do zinternetyzowania zostały ochłapy, miejsca gdzie nikomu się nie opłaca robić nic za swoje pieniądze, nawet jak EU do tego interesu dopłaca (a nie płaci w całości). Stawianie 40m masztu dla 4 klientów chcacych płacić po 3 dychy miesięcznie ? Już lepiej okablowac blok w mieście, gdzie działając obok 3 innych operatorów i tak znajdziemy klientów więcej jak na wiosce bez przewalania tony papierów związanych z projektami i dofinansowaniami.

Owszem,gdyby połaczyć sieci szkieletowe dużych operatorów z sieciami dostępowymi małych to jakość dostępu do Internetu w wielu miejscach znacznie by się poprawiła, ale problem jest jak zwykle taki sam - pieniądze.

Moje pesymistyczne widzenie jest następujące - za jakiś czas, oficjalnie z powodu małego zainteresowania przez małe firmy, powstanie podobny projekt dla dużych telekomów i będzie pozamiatane przez orangeowe CDMA, playowe 3G itp.

wtorek, 30 grudnia 2008

Ehm banki...

Podkuszony wielką reklamą kredytu jednego z banków, postanowiłem wypełnić formularz i czekać aż ktoś oddzwoni. Czekałem sporo, bo chyba tydzień, ale w końcu ktoś się odezwał. Standardowa procedura, wypytywanie o wszystkie możliwe szczegóły z mojego życiorysu, potem standardowe "skontaktuje się ktoś z Panem w najbliższym czasie".
Faktycznie, w ciągu pół godziny dostałem SMSa, że nie są mi w stanie zaproponować kredytu i że zapraszają w przyszłości.

Nie żebym jakoś szczególnie pieniędzy potrzebował, ale zadłużenie w banku w wysokości miesięcznych obrotów nie jest wcale takie złe, wszak w dobie kryzysu finansowego lepiej się obraca pieniędzmi banku jak swoimi, niestety "za małe dochody".

Osobiście bardzo dziwi mnie postawa banków, że traktują prywatnych przedsiębiorców jak gorszą klase społeczną. Przecież wiadomo, że prawie każdy przedsiębiorca ciągle inwestuje, to że z dokumentów wynikają niskie dochody (będące konsekwencją prowadzonych w trybie ciągłym inwestycji) nie przedkłada się absolutnie na wiarygodność płatniczą. Sytuacja jest tym bardziej absurdalna, że 19 letni łepek z ulicy, który dostał stałą prace jako ochroniarz ma większe szanse otrzymania kredytu, jak przedsiębiorca z kilkuletnim stażem.

Ponadto straszy się Krajowym Rejestrem Długów, a tymczasem nikt tak naprawde nie zbiera pozytywnych informacji o płatnikach, takich jak na przykład odnotowany fakt regularnego i terminowego płacenia za mieszkanie, prąd, telefon, spłaty wcześniej zaciągniętych zobowiązań i tak dalej. Takie informacje dużo więcej mówią o płatniku niż wysokość zarobków.

I jak tu się rozwijać ?

Oho,rząd dawno nie majstrował przy gospodarce...

Po wspaniałych efektach wprowadzenia BSA, pojawił się kolejny pomysł rządzących, tym razem pod dumną nazwą ustawa internetowa.

Tłumacząc z polskiego na nasze, poprzednie manipulowanie przy gospodarce (w imie rozwoju konkurencji) skończyło się praktycznie zatrzymaniem rozwoju szerokopasmowego Internetu, szczególnie w miejscach, gdzie nie ma nic poza TPSA, albo nie ma nawet TPSA.

Ciekawe co przyniesie sławetna ustawa internetowa ?

Przepisy proponowane przez UKE zmierzają do tego, by zaoferować Polakom nawet 100 Mb/s!

- zawsze byłem przekonany, że prędkość Internetu w ofercie operatorów zależy od zastosowanej (dostępnej po zjadliwych cenach) technologii, kosztów utrzymania personelu oraz kosztów zakupu hurtowego. Z notatki prasowej dowiaduję się, że wystarczą odpowiednie przepisy i wszystko samo zacznie działać. REWELACJA !!!

Budowa szybkiego internetu ma ruszyć z kopyta głównie dlatego, że ustawa ułatwi inwestowanie na najniższym szczeblu - samorządowym - przy pełnym wsparciu rządu oraz współpracy z inwestorami - małymi i dużymi.

Pięknie k..a pieknie,to teraz w telekomunikacje zaczną się bawić samorządy. Jakiś czas temu zaczęły tworzyć spółki kolejowe, a teraz telekomunikacja im zapachniała, bo nieruchomości sprzedane prawie wszystkie. Nie trudno zgadnąć, że jeśli samorząd będzie budował swoją sieć, to sam sobie ułatwi, zaś przed jakąkolwiek inwestycją kogoś spoza będą się piętrzyły trudności natury formalnej, które doskonale znamy i na które od dawna się narzeka. Dodam jeszcze (z własnego doświadczenia) że pracownicy samorządowi mają doskonałe nieformalne powiązania z władzą sądowniczą, więc spory z nimi w sądzie będą z góry skazane na niepowodzenie.

UKE proponuje nałożenie obowiązku okablowania światłowodem nowych budynków oddawanych do użytku

a ja się pytam PO CO ?
Obecni operatorzy dostarczają swoje usługi przy użyciu następujących mediów: skrętka telefoniczna (telekomy), skrętka ethernetowa (firmy internetowe), kabel współosiowy 75ohm (sieci telewizji kablowej). Z tych wszystkich 3 mediów, jedynie kabel ethernet można w sposób przystępny cenowo zastąpić światłowodem.
Zamiast na siłe kopiować rozwiązania francuzkie, które na przestrzeni lat nie bardzo się przyjmowały w reszcie świata (pamiętamy Minitel i secam), powinno się położyć nacisk wyłacznie na drożność i łatwą dostępność korytarzy kablowych w budynkach, nie tylko nowo budowanych, ale również i tych starszych. Operatorzy mając takie warunki sami pociągną własne medium, co w przygotowanych do tego celu budynkach jest szybkie i łatwe.

wykorzystanie pieniędzy zbieranych przez UKE z częstotliwości i inwestowanie ich w sektorze telekomunikacyjnym

czyli kolejny urząd przekładający pieniądze z kupki na kupke, z mniej pożądanej kupki (dochody komórkowców) do bardziej pożądanej kupki (Internet gdzieś na końcu świata).
Prościej i mniej kłopotliwie byłoby uwolnić pasmo 17GHz poza dużymi miastami, ceny sprzętu i tak zrobią swoje, o tłok w w/w pasmach nie ma co się martwić, zwłaszcza w miejsach, gdzie 5GHz ciągle świeci niemal pustkami.

Trzeba napisać ustawę, ocenić koszty i przewidzieć zmiany w innych ustawach: samorządowej, telekomunikacyjnej, budowlanej.

miejmy nadzieje, że poznikają absurdy w prawie budowlanym, które nikomu nie służą, a utrudniają życie.

Przepraszam za ten ostry ton i czepialstwo na każdym niemal kroku, ale mieszkam w Polsce od 31 lat i trochę się już naoglądałem, zwłaszcza sceptycznie podchodzę do roli samorządów w czymkolwiek, nie mówiąc o tym, że wysokość płac w w/w instytucjach (cięcia budżetowe,pracownik urzedu nie może zarabiać więcej jak sprzątaczka w google) wręcz zachęca do szukania dodatkowych źródeł dochodów, a czym to grozi to już pisać nie muszę.

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Zaczynają być odczuwalne "korzyści z BSA"

Paredziesiąt miesięcy temu wprowadzono w naszym kraju możliwość korzystania z sieci operatora dominującego przez innych operatorów. W praktyce oznaczało to, że taka Netia, która w mojej gminie nie posiada ani pół pigtaila (czyli ma tak naprawde GDZIEŚ inwestycje) mogła świadczyć swoje usługi dostepu do Internetu z wykorzystaniem sieci dostępowej TPSA, konkurując z sieciami takimi jak moja, która uczciwie inwestuje w rozwój.

BSA (użycie sieci dostępowej &TP do świadczenia usług operatora trzeciego) w przeciwieństwie do LLU (bezpośredni dostęp do pętli abonenckiej/miedzianej pary) nie wymaga instalowania swoich urządzeń przez operatora trzeciego w miejscu, gdzie rozchodzą się kable miedziane do abonentów co w praktyce oznacza, że jak TPSA nie zainwestuje, to Netia nie będzie miała możliwości technicznych.

Ponadto usługą bazową dla BSA jest Neostrada, czyli "tak zwana konkurencja" nie może świadczyć usług o lepszych parametrach jak Neostrada, w przeciwieństwie do LLU w którym jedynym ograniczeniem jest jakość miedzianej pary kabli do abonenta.

Najgorszym w tym wszystkim jest fakt, że TPSA jest zmuszona udostępniać swoją sieć po cenach z góry ustalonych przez urząd, co praktycznie wstrzymało inwestycje, szczególnie na terenach wiejskich, gdzie TPSA jest praktycznie jedynym dostawcą usług telekomunikacyjnych.

Kolejnym problemem, bezpośrednio dotykającym małych ISP jest wzrost (w TP) cen za łacza (takie jak InternetDSL) w porównaniu z ich poziomem sprzed 2 lat, czyli łącza w zakupie stały się droższe, wymagania użytkowników odnośnie prędkości i stabilności większe, a na podwyżki cen klienci patrzą niechętnie.

O cenach za łącza tak zwane operatorskie w &TP przez grzeczność nie wspominam, bo o ile teoretycznie są one znośne, o tyle jak operator chce skorzystać z takiej usługi jak BGP, to musi do interesu dopłacać (chociaż niby stopień utylizacji sieci TP jest taki sam z BGP i bez BGP).

Efekt ogólny - wzrasta rozwarstwienie w rozwoju sieci w dużych i małych miastach. W tych pierwszych operatorzy są w stanie kłaść własne światłowody między blokami, mają możliwość zakupu łącz w cenach niższych niż w TP, zaś w tych drugich pozostaje TP i jej antykonkurencyjna polityka wobec małych i średnich operatorów :(

wtorek, 9 grudnia 2008

Media dorwały kolejną "sensacje"

W dniu wczorajszym, niemal wszystkie ważniejsze portale (tu i tu) obiegła "sensacyjna" wiadomość, na temat "Nowego biznesu O.Rydzyka".

Czytamy, czytamy, czytamy i wynika z tego, że nie będzie to nic innego, jak kolejne przedsięwzięcia w rodzaju web2.0, czyli to w co próbują się bawić tysiące studentów informatyki, bo marzy im się powtórka sukcesu GaduGadu, Allegro czy też Naszej Klasy.

O ile studenci coś robią to co najwyżej patrzy się na nich jak na wariatów (bo robi jakieś dziwne rzeczy, zamiast się uczyć, skończyć studia i dostać posade informatołka w miejscowym Urzędzie Gminy), zaś jak podobne plany snuje ktoś znany, a zwłaszcza tak kontrowersyjna postać jak O.Rydzyk, to media o tym piszą na pierwszych stronach.

Ja osobiście życzę powodzenia, zawsze darzyłem szacunkiem ludzi, którzy coś budują i potrafią to robić w sposób skuteczny.