wtorek, 20 stycznia 2009

Decentralizacja, e-gospodarka, czyli programista od C64 poszukiwany

Pare dni temu dostałem listem zwykłym wezwanie z Urzędu Pracy o przedstawienie im zaświadczenia z Urzędu Skarbowego stwierdzającego, że prowadzę działalność gospodarczą (na której rozpoczęcie dostałem dofinansowanie). Niby nic dziwnego, ale pokazuje w całej okazałości marnotrawstwo czasu i pieniędzy na wykonanie bezsensownych procedur za które płacą podatnicy.

Oba urzędy znajdują się w tym samym mieście, na tej samej ulicy, jakieś 500m jeden od drugiego. Zamiast załatwić tą sprawe między urzędami bez zawracania głowy podatnikom, urzędnicy piszą dla każdego podatnika osobne wezwanie, wysyłają, każdy z podatników pisze osobne pismo do Urzędu Skarbowego, Urząd Skarbowy wystawia zaświadczenia i odsyła je podatnikom, którzy z kolei dostarczają zaświadczenia do Urzędu Skarbowego.

Oczywiście przy tej okazji pobierany jest podatek o nazwie "opłata za wystawienie zaświadczenia o prowadzeniu działalności gospodarczej" na każdego z przedsiębiorców z osobna. Dodam, że miejscowy Urzad Skarbowy nadal ma trudności z obsługą poczty e-mail, więc wysyłanie do nich wniosków mailem skutkuje zwrotnym telefonem o treści "mamy od Pana opłate a nie dotarł wniosek".

Gdybym miał za zadanie zmniejszenie kosztów utrzymania urzędów nie zaczynałbym od ograniczania wzrostu płac w w/w (odpowiednie wynagrodzenie za wykonaną prace należy się każdemu), ale od optymalizacji istniejących, bardzo nieefektywnych procedur. Nie oszukujmy się, ale opisana przeze mnie procedura, mająca za zadanie ściągnąć ukryty podatek w wysokości 17zł, generuje po stronie każdego z podatników drugie tyle kosztów (trzeba napisać pismo, iść na poczte, wysłać, odebrać kolejne pismo, znowu iść na poczte). A na co idzie 17zł ? Pewnie obsługa tak absurdalnej procedury (pisanie do każdego z podatników osobnego pisma, sprawdzanie, pilnowanie) kosztuje mniej więcej tyle, jak nie więcej.

Brak komentarzy: